Kontrola paliwa to realna oszczędność, a każdy litr to ponad 5 zł oszczędności. O tym jak dobrze wybrać, aby sonda paliwa spełniała swoje funkcję i czy w ogóle ją wybierać opowiem na bazie własnych doświadczeń z różnymi przypadkami.
Mając styczność z branżą transportową już ponad rok poznałem wiele problemów, które dotykają naszych klientów. Największym zmartwieniem są oczywiście koszty własne, jakie generuje transport oraz praca maszyny. Choć z pozoru jedno to wysokie spalanie, drugie to kradzież – skutek jest ten sam. Właściciel wydaje więcej. Najlepszym sposobem na wykrycie kradzieży jest instalacja sondy paliwowej która nieustannie próbkuje poziom paliwa w zbiorniku i zwraca wartość napięcia elektrycznego. Napięcie, dzięki prawidłowej kalibracji, niesie informację o poziomie paliwa jaki jest w zbiorniku.
Sposób kalibracji, według którego postępujemy pozwala opomiarować zbiorniki o najbardziej kuriozalnych kształtach. Wystarczy że odczytamy daną wartość napięcia, jakie zwraca nam sonda paliwa i przypiszemy mu sumaryczną ilość dolanego paliwa. Kształt zbiornika to jednak najmniejsze zmartwienie naszych monterów. Ostatni montaż, z którym musieliśmy się zmierzyć był na prawdę kosmiczny. Maszyna do zgniatania złomu ważąca 48 ton, oddalona od naszego biura ponad 600 kilometrów z osłoną zbiornika paliwa o grubości 2 cm. Instalacja trwała całe 14 godzin. Demontaż każdej z części był utrudniony rozmiarem i wagą osłon (najlżejsza z nich, osłona wiązki przewodów biegnących przy zbiorniku ważyła 75 kilogramów!). Gdy udało się wywiercić otwory na śruby mocujące, instalacja sondy była niezwykle przyjemna i banalna po przebytych bojach z wierceniem i demontażem.
Najważniejsze, że udało nam się zainstalować sondę w najniższym punkcie dna baku – dzięki temu że operujemy na sondach ciśnieniowych, które nie mierzą wysokości słupa cieczy, a ciśnienie jakie wywiera na końcówkę sondy. Sprawna kalibracja, dwie komendy SMS i klient kontroluje poziom paliwa w swojej 50-cio tonowej zgniatarce do złomu, wielkości naczepy ciężarowej.
